Żyjemy w dość dziwnym świecie. Z jednej strony wszędzie otacza nas epatowanie seksualnością – w telewizji, w czasopismach, na billboardach. Reklama bez kawałka golizny nie jest dobrą reklamą, zgodnie z zasadą, że „seks sie sprzedaje”. Z drugiej strony, jesteśmy wciąż bardzo purytańskim społeczeństwem. O „tych” sprawach, rzadko się rozmawia z przyjaciółmi, a jeszcze rzadziej w domu. Mamy głęboko zakorzeniony wzorzec, który mówi mam, że mówienie o miłości fizycznej jest nieprzyzwoite. I to właśnie ten wzorzec, mówiący: „z seksem jest coś nie tak” naraża nas na perwersje.
Wyobraźcie sobie świat, w którym kochanie się jest traktowane jak najnaturalniejsza rzecz na ziemi, tak samo jak oddychanie czy robienie zakupów. Świat, w którym kobieca pierś nie jest czymś, co wzbudza niezdrową fascynację – a jedynie kolejną częścią ludzkiego ciała – taką jak nogi, brzuch, czy uszy. Teraz zadajcie sobie pytanie – czy widzieliście kiedyś reklamę oddychania? Czy ludzie fantazjują o oddychaniu z chorobliwą fascynacją? Czy widzieliście kiedyś aby na billboardzie szczególnie wyeksponowane były kobiece (albo męskie) uszy? Nie? Dlatego, że nie traktujemy tego jak nic specjalnego. A to powoduje, że przestajemy być tak na tym punkcie zafiksowani.
Jakiś czas temu natrafiłem w sieci na raport z badania antropologicznego, które zajmowało się społeczeństwami, w których nagość jest czymś zupełnie normalnym. Badania wskazały, że w tych społeczeństwach nie istnieje praktycznie zjawisko fetyszyzmu. Kiedy mamy do czynienia z prawdziwym człowiekiem, z jego pięknem i niedoskonałościami, kiedy znika element „zakazanego owocu”, „tajemnicy”, „tabu” nie ma miejsca dla perwersyjności. Seks staje się czymś naturalnym, czym cieszy się para ludzi będąca w bliskiej relacji.
Jako osoba która sama walczyła z uzależnieniem seksualnym, a teraz pracuje z innymi mężczyznami u których ten problem występuje, poświęcam dużo swojego czasu aby „odczarować” ten zniekształcony widok ludzkiej seksualności, w którym stała się ona „świętym Graalem” spełniającym wszystkie życzenia, zamiast po prostu być kolejną częścią ludzkiego życia i w szerszym kontekście – relacji. Nadanie seksualności właściwego miejsca w swoim życiu, a jednocześnie docenienie jej i zaakceptowanie w pełni – to cele, nad którymi pracuję każdego dnia. Pozwólcie zatem, abym podzielił się tu swoimi przemyśleniami.
Po pierwsze, przyszedł do mnie taki moment, w trakcie zdrowienia, w którym zrezygnowałem z całkowitej abstynencji seksualnej (alias „celibat”) i powróciłem do normalnego świata intymnych relacji. Miałem w tym czasie wiele kłopotów z odróżnieniem własnych intencji. Nie zawsze byłem kierowany zdrowymi pobudkami i to odbijało się na mojej relacji i samopoczuciu. Byłem rozdarty: „Czy to jest ok? Może nie jestem w stanie wrócić do zdrowej seksualności?”. Zacząłem się zastanawiać nad tym, czym jest tak naprawdę zdrowa seksualność – w końcu nigdy jeszcze nie miałem z nią styczności. W efekcie tych rozważań i analizowania własnej motywacji pojawiły się trzy czynniki, które różnicują uzdrawiające i głębokie doświadczenie seksualne od działań, które potencjalnie mogą przynieść nam szkodę:
- Miłość – wiele osób które znam rozdziela miłość fizyczną i emocjonalną. Osobiście uważam, że seks może być naprawdę uzdrawiającym przeżyciem tylko wtedy, kiedy jesteśmy w pełni otwarci emocjonalnie na drugiego człowieka. Daje nam to poczucie bezpieczeństwa i przestrzeń, w której możemy się wspólnie cieszyć tym wspaniałym doświadczeniem i pogłębić istniejącą między nami więź. Nie neguję radości z doświadczania swojego ciała – ale dla mnie osobiście to trochę za mało. W świecie pornografii seks jest odarty z miłości – czy faktycznie tego pragniemy jako istoty ludzkie? Przeciwdziałaj i zamiast odgrywać kolejne sceny z filmu, spróbuj zacząć się kochać.
- Szacunek – mam tu na myśli przede wszystkim uszanowanie potrzeb swojego partnera. Oznacza to, że nie zmuszamy się nawzajem do niczego. Oznacza to, że rozmawiamy na temat tego, co lubimy, a czego nie i szanujemy nawzajem granice jakie stawiamy sobie w życiu intymnym. Oznacza to, że nie robimy nikomu krzywdy tym, jak się kochamy.
- Bliskość – jesteśmy istotami mającymi potrzeby nie tylko w wymiarze fizycznym, ale także w wymiarze emocjonalnym. Być może przez wiele lat ignorowaliśmy te potrzeby, szukając czegoś w zastępstwie. Jeśli chcemy żeby seks był doświadczeniem nie tylko przyjemnym, ale też zaspokajającym w sensie emocjonalnym, potrzebna jest bliskość. Jest to w zasadzie rozwinięcie punktu pierwszego. Czasami jednak wydaje się nam, że kochamy kogoś i pragniemy jego szczęścia, ale mimo to nie ma między nami pełnej otwartości, emocjonalnej bliskości, która niweluje ten mur między dwójką ludzi i na chwilę czyni ich częścią większej całości. Większość z nas, borykających się z kompulsywnym seksem, w życiu nie doświadczyła prawdziwej intymności w relacji z drugim człowiekiem i nie zna jej smaku. Jest to coś, czego się trzeba nauczyć od podstaw. Gdy czujemy bliskość, drugi człowiek przestaje być postrzegany jako obcy – gdy dotykamy jego skóry, czujemy jakbyśmy znali ją od zawsze, gdy całujemy – jest to tak naturalne i czułe, jak utulenie swojego dziecka do snu.
Musimy jako społeczeństwo i jako jednostki szukać sposobów „odczarowania” naszej seksualności. W naszym głosie, głosie osób, którym ta sfera wymknęła się spod kontroli i które musiały rozpatrzeć ją na nowo – jest siła. Wykorzystajmy ją. Propagujmy kochanie się – a nie porno.
9 czerwca, 2014 at 9:38 am
Witam serdecznie,
Telewizja TTV wraz z telewizją National Geographic wspólnie pracuje nad nowym programem telewizyjnym, który będzie poświęcony zagadnieniom tabu, kontrkulturowości, inności, odmienności. Zjawiskom uznanym powszechnie za „tabu”. Chcemy pokazać ludzi, którzy bądź łamią obowiązujące konwencje, bądź zostali niejako wykluczeni z ogółu społeczności. Nadmieniam, że w programie nie szukamy taniej sensacji, a staramy się merytorycznie wyjaśniać pewne zjawiska zachodzące w społeczeństwie. Jeden z odcinków będzie dotyczył uzależnień. W związku z tym chciałabym zapytać czy jest tutaj jakaś osoba, która byłaby w stanie podzielić się z nami swoją historią uzależnienia. Byłabym niezmiernie szczęśliwa, gdyby ktoś taki się znalazł.
26 lutego, 2015 at 12:37 pm
Porno nieźle miesza w głowie. Sam musiałem udać się do lekarza, bo z normalną dziewczyną nie chciał mi „powstać z martwych”. Koszmar, nadal jestem sam jak palec..