Cześć!
Coś, czym ostatnio się zajmuję to jazda na rowerze. Wstaję codziennie około 6 rano, gdy na dworze jest jeszcze ciemno i jeżdżę dookoła pięknego jeziora (około 24 km), w pobliżu domu mojej rodziny na Florydzie. W niektóre dni bardzo łatwo mi zacząć. Wcześnie kładę się spać, wstaję wypoczęty, zakładam kask i po prostu jadę!
Ale są też te dnie, w które ciężko jest w ogóle wyjść z łóżka. Każdemu zdarzają się takie dnie.
Otwierasz oczy i myślisz sobie:
„Cholera, dzisiaj nie dam rady. Jestem zbyt zmęczony. Mam sucho w ustach. Jestem taki śpiący. Bolą mnie nogi. Zrobię to po południu, żaden problem. I tak nikt tego nie zobaczy ani nie osądzi”.
I zgadnij co? Popołudnie nigdy nie nadejdzie. Popołudnie nie istnieje. Popołudnie jest konceptem, który blokuje cię przed podjęciem działania w obecnym momencie. I wiesz co? To ty widzisz siebie, nawet gdy nikt inny nie patrzy. Czy to nie wystarczy, żeby się ogarnąć i przynajmniej spróbować?!
To część mojego procesu myślowego. Ale te myśli nie będą miały nade mną żadnej władzy, póki nie zwrócę się do mojego DLACZEGO. Dlaczego wstaje każdego ranka? Dlaczego chcę jeździć na rowerze? Moje „dlaczego” musi być silniejsze od moich chwilowych zachcianek.
Moim ogólnym życiowym celem jest stworzyć na ziemi coś pięknego. By tym się zajmować, potrzebuję dobrego zdrowia. Potrzebuję go, by wspierać moją rodzinę. Uwielbiam być w formie, to sprawia, że czuję się zdrowy i atrakcyjny. Muszę trzymać formę, bym mógł działać jeszcze przez wiele nadchodzących lat. To są moje powody. To, co lubię sobie wyobrażać, by pomóc sobie wstać z łóżka, to długoterminowe efekty moich codziennych ćwiczeń. Wyobrażam sobie mój uśmiech, poczucie świeżości i wyrazy twarzy moich bliskich (tych, którzy są w moim życiu i tych, którzy nadejdą). Wyobrażam sobie siebie wędrującego po górach (co kocham) aż do późnej starości. Wyobrażam sobie szczęście.
I wtedy otwieram oczy, stawiam na podłodze jedną stopę, później drugą i ruszam.
Skomentuj