Cześć,
Z mojej wiedzy dotyczącej seksuologii jasno wynika, że rozróżnienie pomiędzy zdrowym i niezdrowym seksem nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać.
Korzystanie z seksu w sposób instrumentalny, ukierunkowany nie na rozładowanie popędu płciowego, lecz na ucieczkę od jakichś trudnych emocji i sytuacji, znajduje się poza normalnością seksualną. Typowym przykładem takiego zachowania jest masturbacja, oraz każda inna forma zachowania seksualnego, dokonywana pod wpływem stresu. Więc jeśli nie oglądamy pornografii i nie masturbujemy się, to niekoniecznie oznacza to, że nasza seksualność jest zdrowa. Takie instrumentalne traktowanie seksu z partnerem też może szybko przekształcić się w zachowanie kompulsywne. Mózg wyrobi sobie nawyk, który będziemy chcieli usilnie powtarzać w każdej sytuacji, gdy będzie nam czegoś brakowało. Seks wynika ze sfery seksualności, a wykorzystywany jest jako substytut do zaspokajania wszystkich innych potrzeb.
W tej dziedzinie istnieją dwa główne mity:
Mit 1: Wstrzemięźliwość seksualna jest niemożliwa, a bez seksu rozpadniemy się na kawałki
To nie jest tak. Jeśli spełnione są inne potrzeby (bliskości, miłości, poczucia własnej wartości), to utrzymanie wstrzemięźliwości jest możliwe. Jednak coś trzeba zrobić z narastającą energią seksualną. Musisz ją w jakiś sposób przekierować. Nie jest to łatwe zadanie. Na początku mojego związku zachowywałem całkowitą wstrzemięźliwość przez kilka miesięcy. Wymagało to dużo pracy, dużo czasu spędziłem przekierowując energię seksualną na sport różne praktyki duchowe. Oczywiście nie jest to konieczne dla wszystkich i, w zależności od podejścia, może okazać się niezdrowe. Jeśli „zamrozimy” lub „zablokujemy” naszą seksualność, to problemy powrócą gdy na nowo podejmiemy życie erotyczne.
Mit 2: Masturbacja lub oglądanie pornografii same w sobie oznaczają uzależnienie od seksu.
Myślę, że większość osób w Polsce, kraju skąd pochodzę, ma to fałszywe przekonanie. Fakt, że ktoś pije alkohol automatycznie nie czyni z niego alkoholika. Podobnie jest z pornografią i masturbacją. Choć wydaje się to raczej zdroworozsądkowe, to jednak mam wrażenie, że wielu ludzi przeoczyło tę prostą kwestię. Są ludzie, którzy czasami oglądają pornografię, czasami się masturbują i generalnie są dalecy od obsesji na punkcie seksu lub kompulsywnej masturbacji. Te czynności nie pełnią dla nich funkcji służącej radzeniu sobie z czymś i nie podejmują ich, gdy są niezadowoleni ze swojego życia. Zachowania te nie wykraczają poza rozwojowe normy zdrowej seksualności dla dorosłych.
Fakt, że oglądanie pornografii nie jest równoznaczne z erotomanią, nie oznacza, że samo porno pozytywnie wpływa na naszą seksualność. Jestem głęboko przekonany, że w większości wypadków działa to jak fast-food, tyle że w odniesieniu do seksu. Jest szkodliwy nawet w małych ilościach, a w dużych może nas zatruć. Na myśl przychodzą też kwestie etyczne. Już sam ten biznes karmi się cierpieniem innych. Osobiście uważam, że z tego powodu korzystanie z pornografii jest nieetyczne. Wiele osób również uważa takie zachowania seksualne za niedopuszczalne ze względu na religię, aczkolwiek kwestie etyczne dotyczące każdej jednostki powinny być traktowane oddzielnie, z wyjątkiem psychologii ogólnej, która dotyczy całych społeczeństw lub ludzi ogólnie. Coś, co jest biologicznie lub rozwojowo normalne, niekoniecznie musi być dla wszystkich etyczne. Dlatego wiele osób, które nie są uzależnionymi od seksu, ale z powodów etycznych chcą przestać oglądać porno lub się masturbować, wydaje się nadawać sobie tę etykietkę, co może być dla nich dość szkodliwe. Fakt, że jakieś działanie jest dla kogoś nieetyczne i że ta osoba chce nad nim pracować, nie zrównuje go z kompulsywnym zachowaniem seksualnym.
Czy możliwa jest więc zdrowa masturbacja? Według mnie i 100% seksuologów – tak, to jest możliwe! Jednak może być trudne dla osób, które miały w przeszłości przypadki kompulsywnej masturbacji. Dla niektórych ludzi może to również być etycznie nieakceptowalne, ponieważ mogą mieć przez to poczucie wstydu seksualnego. Wstyd może szybko wymknąć się spod kontroli i być niezwykle szkodliwy dla danej osoby.
Ostatecznie to od nas zależy, w jaki sposób spożytkujemy naszą energię seksualną. Najważniejszą rzeczą do zrobienia jest podchodzenie do siebie i do samego z seksu z akceptacją, a nie z wstydem czy strachem. Aby móc się wyleczyć, należy zawsze kierować się ku źródłu problemu, a nie zwracać uwagę jedynie na symptomy takie jak kompulsywny seks lub kompulsywne oglądanie pornografii.
Podsumowując moje podejście w skrócie – nie to co robimy jest głównym problemem, lecz dlaczego to robimy.
Skomentuj