Temat odświeżany co Walentynki. Książka i film robią furorę, co dziwi wiele środowisk. Co jest takiego „wow” w „50 Twarzy Grey’a” i dlaczego ta seria powinna być jedynie dla dojrzałych odbiorców?
Witam serdecznie moich drogich czytelników,
Dzisiejszy temat jest troszkę nieświeży, ale postanowiłem zmierzyć się z nim ponownie na łamach tego bloga. Chodzi mianowicie o moje doświadczenia z ekranizacją filmu „50 twarzy Greya”. Podobnie jak książka, film okazał się wielkim hitem, zarabiając w sumie ponad 158 milionów dolarów. Wydanie książki stało się swojego rodzaju punktem przełomowym, po którym nastąpił wysyp podobnych powieści na sklepowe półki. Nie przypominam sobie, żeby przed wydaniem „50 twarzy” była w Empiku oddzielna kategoria z literaturą erotyczną (jeśli była, niech ktoś mnie poprawi).
O fabule słów kilka
Film opowiada o relacji sado-masochistycznej dodając do tego absurdalną w moim odczuciu romantyczną oprawę. Naprawdę miałem ochotę momentami uderzać głową o ścianę. Zacznijmy od samej postaci głównego bohatera. Młody milioner, który w świat seksu został wprowadzony przez bardziej doświadczoną pedofilkę, wydaje się chodzącym kłębkiem problemów (na temat problemów osobowościowych tej postaci mógłbym napisać osobny artykuł). Obawiający się emocjonalnej bliskości, kontrolujący każdy aspekt życia swojej partnerki Grey staje przed dylematem związanym z miotającymi nim emocjami. Nie mniej problematyczną jednostką wydaje sie jego kochanka-dziewczyna Anastasia, od której bije zaniżone poczucie własnej wartości i która wyraźnie cierpi wskutek relacji w którą się wpakowała. W jakiś sposób wydaje mi się, że jest to historia o bardzo zwyczajnej dziewczynie próbującej naprostować drogi złego chłopca. W najgorszym wypadku, może zostać to odebrane jako historia sugerująca, że da się naprawić swojego oprawcę.
Czy Grey zmuszał Anastasie do seksu?
W związki nie po to się wchodzi, żeby kogoś zmieniać, to po pierwsze. Po drugie, jeśli ktoś przekracza nasze granice i nie czujemy się dobrze ani bezpiecznie, sami powinniśmy szukać pomocy, a nie próbować pomagać osobie, która nas krzywdzi. W „50 twarzach” mamy wielokrotnie do czynienia z sytuacją, w której akt seksualny jest dokonywany bez entuzjastycznej zgody partnerki. Anastasia sprawia wrażenie skonfudowanej i przestraszonej sytuacją. To nie jest środowisko do zdrowego seksu, to nie jest obupólna zgoda. W przypadku braku entuzjastycznej zgody można mówić o napaści, albo przemocy seksualnej. Popychanie do rzeczy na które dana osoba nie jest gotowa i nie dbanie o nią emocjonalnie po wszystkim nie jest częścią jakiejkolwiek zdrowej relacji seksualnej. Także panowie, naciskający na swoje partnerki/żony – kiedy kobieta mówi „tak!” to znaczy tak. W innym przypadku jest to przekraczanie jej granic, albo wykorzystywanie momentu niepewności. Warto na to zwrócić uwagę.
Film od 12 lat – czy to nie za wcześnie?
Cała ta historia robi na mnie dość smutne wrażenie. Film został wypuszczony do obejrzenia od 12 roku życia. Bez wątpienia jest to film z gatunku tych bardziej erotycznych. Co więcej, występuje tam zerotyzowana przemoc i spektrum problemów o których ktoś bez podstawowej wiedzy psychologicznej nie ma zielonego pojęcia. Czy 12 latek albo 12 latka, która w naszym kraju legalnie nie może jeszcze nawet uprawiać seksu (a prawdopodobnie dopiero wchodzi w okres dojrzewania), ma zasoby intelektualne i emocjonalne, żeby właściwie zrozumieć ten film? Raczej nie. Dostaje natomiast sygnał, że to co widzi jest fajne i jest w porządku. Czy można mówić o promowaniu w ten sposób agresji seksualnej? Myślę że tak. Problem jest bardzo szeroki, bo mamy przecież też do czynienia z brutalnymi filmami akcji dostępnymi dla dzieci w podobnym wieku. Wydaje mi się, że zrozumienie siebie (własnych potrzeb, preferencji, tego na co się zgadzamy, a na co nie w swoim życiu i do czego chcemy dążyć w związkach), wymaga czasu. 12 rok życia to na to ciut za wcześnie, prawda? A jeśli nie ma świadomej refleksji, to jedyne co może pozostać, to bezmyślne naśladownictwo. W efekcie komuś może stać się krzywda. Oczywiście ogromnie wiele zależy od wpływu rodziny, warunków rozwojowych czy naszych czynników osobowościowych, ale nie można zupełnie wykluczyć roli jaką gra modelowanie społeczne w kształtowaniu się jednostki. Szczególnie jeśli rodzina nie za wiele ma w kwesti wzorców czy tym bardziej zdrowej seksualności do przekazania.
„50 twarzy Grey’a” poszerza nasze seksualne horyzonty
Z drugiej strony, film może stać się inspiracją do odkrycia nieznanych dotąd aspektów siebie osobom, będącym w stabilnych, dojrzałych relacjach. Mówi się, że seks jest „placem zabaw” dla dorosłych – poprzez seks możemy wchodzić w różne role, odkrywać i wyrażać uśpione na codzień aspekty swojej osobowości. Zasadniczo ma to w moim odczuciu rolę terapeutyczną i rozwijającą, o ile kontekst jest właściwy – to znaczy nie mamy do czynienia z odreagowywaniem przeszłych traum (jak w „50 twarzach”…), dysocjacją poprzez seks, a wszystko toczy się w otoczce poczucia bezpieczeństwa i dbania o siebie nawzajem. W „50 twarzach Greya” mamy odwrotna sytuację – tak jak wspomniała Lacey Green w swoim filmiku, z którego bezczelnie zapożyczyłem tytuł tego artykułu – kontrakt był przez Greya wielokrotnie łamany, a granice jego kochanki przekraczane.
Co w kwestii seksualności jest normą, a co nie?
Zdrowy rozsądek kazałby twierdzić, że jeśli mamy do czynienia z dwójką dorosłych, świadomych swoich wyborów ludzi i nikomu nie dzieje się krzywda, to co robią jest ich sprawą i nie można tu mówić o patologii. Pozostaje jednak pytanie, co powoduje, że komuś przyjemność sprawia zadawanie drugiej osobie fizycznego cierpienia? Co powoduje, że komuś sprawia przyjemność bycie poniżanym? Jakiego rodzaju emocje kierują tą osobą, jakie sytuacje uwarunkowały takie preferencje? Na ten moment sadyzm i masochizm ciągle są w klasyfikacji zaburzeń psychicznych ICD-10. Co przyniesie przyszłość, tego nie wie nikt. Można zażartować, że mamy tutaj pewnie do czynienia z 50 odcieniami szarości.
Swoją drogą, tak nijakiej psychologicznie bohaterki jak Anastasia Steele chyba jeszcze w swoim życiu nie spotkałem. Gdybym miał konto na filmwebie, dałbym filmowi 0/10.
Skomentuj